Kurs tańca - nawet mnie nie denerwuj
Do szkoły tańca? Po co?
Nie umiem tańczyć, nie chcę tańczyć, taniec to jakaś masochistyczna forma pastwienia się nad własnym ciałem, publicznie uprawiana, w miejscach hałaśliwych i najczęściej zatłoczonych, że nawet palca tam nie upchniesz. Do tego wszyscy wpadają na siebie w jakimś chaotycznym nieporządku, w odurzeniu, nierzadko alkoholowym- fe.
Przedstawiam kilka najczęstszych wymówek z którymi spotkasz się gdy spróbujesz kogoś zaprosić na parkiet, albo co gorsza, na.... wypowiem to głośno, choć dreszcze przejdą każdemu po plecach i zimny pot na czoło- kurs tańca. Umarliśmy od przeczytania tego słowa, więc dziarsko możemy przejść do dalszej lektury.
Numer jeden, bezsprzecznie:
Bo ja nie umiem tańczyć! Na kurs na pewno przyjdą osoby już ogarniające, a ja się potykam o własne nogi na chodniku. Jak zębami zaryję w parkiet z pewnością nie umknie to uwadze prowadzącego, a co gorsza grupy.
Spokojna głowa. Masz rację. Masz rację, ale…. Wśród instruktorów panuje powszechny brak przyzwolenia na obgadywanie kursantów jawnie ( musiałem doprecyzować ) i zakaz śmiania się publicznie z ich wymysłów. Robimy to w naszym pokoiku, ale za to ciągle i nieprzerwanie. Musisz wiedzieć, zaakceptować i pokochać fakt, iż śmieszność Twojego tańca jest powszechnie widoczna, ale Cię nie zabije. A co Cię nie zabije... wiadomix.
Jak nie masz dystansu do siebie, to nie nadajesz się do tańca. Wyobraź sobie, że parkiet to miejsce tolerancji na Twój publiczny wygłup. Czyli, zrozum to wreszcie: że niby jak chcesz się tam odnaleźć z napinką i brakiem dystansu do siebie? Się to zrobić nie da!
Na drugim miejscu:
Ale ja nie słyszę muzyki i nie mam poczucia rytmu.
I tutaj uspokajam Twoje skołatane nerwy. Żaden kłopot. Coś tam pewnie słyszysz, ale w przedszkolu mamusia nie posłała Cię na bieganie w rajtuzkach przy pianinku, a pani prowadząca, patrząc na Ciebie przez denka od słoików nie klaskała, wymachując rękami jakby tłumaczyła coś debilowi. Ominęła Cię trauma, ale masz szansę to nadrobić. Właśnie….. w SZKOLE TAŃCA!!!
Poza powyższym, poczucie rytmu nie jest w tańcu niezbędne. Można tańczyć bez muzy. A może Ty po prostu masz nietuzinkowe, wyjątkowe, wrodzone, rzadko spotykane umiejętności niekoordynowania się ze społeczeństwem. To także żaden kłopot. Przypominam. Parkiet to miejsce tolerancji. Tancerze na każdym poziomie zaawansowania otwierają się na nowe, dotychczas nie znane sposoby interpretacji muzyki i ruchu. Dla tancerzy stanowisz źródło inspiracji. Dla instruktorów wyzwanie. Jak ktoś to postrzega inaczej… hmmm ostatecznie, to tylko jego kłopot. Bądź sobą i nie bój się eksplorować swojej dziwności.
Trzecie miejsce na naszej niecnej liście zajmuje:
Nie mam na to czasu.
Jak nie masz czasu na taniec? A jak siadasz w fotelu, a potem się wiercisz, to że to niby nie jest taniec? Albo jak dłubiesz w nosie, stoisz na przystanku, ubierasz kurtkę… To że co to właściwie jest? TAŃCZĄ WSZYSCY I WSZĘDZIE, tylko może tego tak nie nazywasz. Otóż taniec to stan umysłu.
Tańcz w domu, w pracy. Otwarcie i nieskrępowanie. Po co iść normalnie kiedy można… No właśnie! Odpalasz Ministerstwo Dziwnych Kroków w najlepszym wydziale swojego ciała i z lansem wypisanym na twarzy naparzasz w przestrzeń. Ruszaj pupką parząc herbatę i przejdź dziwnie przez drzwi wejściowe. Taniec jest wszędzie. Nie wstydź się! Ludzie pomyślą że jesteś pojebany…. I mają rację! Pogódź się z tym. Zaakceptuj, pokochaj i ciesz się tańcem w sobie. Ale pamiętaj. NIE TAŃCZ W WANNIE! To się może źle skończyć.
Na ostatnim miejscu szlachetnie piątym:
Nie dla mnie takie wygłupy!
Jesteśmy już tacy przecież poważni, że w naszym życiu nie ma miejsca na żart i robienie się w konia. Wyciągamy rękę i odbieramy gratulacje. Ale chwileczkę, za co? Gratuluję wszystkim którzy zauważyli, że opuściłem punkt czwarty. Bo czy życie bez przewrotności i zwrotów akcji ma sens? Hmmm, nie wiem.
Chcesz mieć żyćko ugładzone i idealne, niewymykające się spod kontroli,- to powodzenia w kultywowaniu swojej utopijnej misji. Nie wyjdzie Ci, ale trzymam kciuki jeśli wciąż wierzysz, że to w ogóle możliwe.
Taniec jest: bezsensowny, dziwny, poukładany i przewrotny jednocześnie, śmieszny, wesoły, leniwy, w końcu nudny, niedorzeczny, nieskoordynowany….
Zauważasz sprzeczności- super. Taki właśnie jest taniec zazwyczaj. A jaki jest Twój taniec?
Łukasz Raś